Test indygo z Pole Henny

Witam, 
Jakiś czas temu pani Ula poszukiwała chętnych do przetestowania ziół hinduskich od nowego dostawcy, zanim wprowadzi je do sprzedaży.
Ponieważ wcześniejsze zioła zakupione od Pole Henny były bez zarzutu, a zakupy z Pole Henny zawsze były prowadzone wzorowo, zgłosiłam się z ciekawością.


Do testowania otrzymałam indygo, o którym poniżej, oraz amlę, zapraszam na osobny wpis, KLIK.

Od kiedy próbuję wrócić do jaśniejszych włosów nie używam indygo, ale moja Mama, naturalnie ciemnowłosa, używa indygo do farbowania na „non-stopie”. Większość jej włosów jest siwa, więc farbowanie samym indygo oznaczałoby chodzenie w zielonych włosach. Sprawdziłyśmy kiedyś, ot tak, z ciekawości. ZIELONE, w stronę morskiego! I szybko się wypłukuje z włosów.
Dlatego Mama, po seriach prób i eksperymentów, od mniej więcej roku farbuje włosy dwufazowo, czyli najpierw henną a potem indygo. A dlaczego tak? A bo wtedy efekt farbowania indygo (indygiem? haha) jest dużo lepszy, samo indygo nie trzyma się włosa zbyt dobrze. Trzyma się natomiast świetnie lawsonu, barwnika z henny, który wbudowuje się we włos przy hennowaniu. Zainteresowanych odsyłam do najlepszego źródła, jakie znalazłam w czeluściach internetu - podręcznika henny, indygo i innych tajemnych ziół hinduskich, KLIK
1.        Dzień pierwszy – przygotowanie ziół do farbowania, czyli głównie henny. Nie indygo. Henny. Otóż henna + woda + coś kwaśnego, np. sok z cytryny. Chociaż czasem jest to dosypka amli, czasem dosypka kwasu L-askorbinowego (czyli witaminy C), jeśli akurat jest na stanie. Rozbełtać razem, przykryć (folia spożywcza albo zbywająca reklamówka) i zostawić, żeby henna uwolniła barwnik.
2.        Dzień drugi – Umyć włosy. Najlepiej zmyć wszelkie odżywki, sylikony i inne oblepiacze, żeby ziółko miało „goły” włos. Pofarbować włosy henną wcześniej przygotowaną. Mama trzyma tak długo, ile ma akurat czasu, ale nie mniej, niż godzinę, a bywa, że i cztery. Jej niskoporowate włosy są dosyć oporne przy farbowaniu, zarówno ziołami, jak i chemicznymi farbami. Zmyć. Nic nie nakładać. Przeżyć jeden dzień w ukryciu z czarnymi włosami i marchewkowym odrostem :D
3.        Dzień trzeci, który czasem jest wciąż dniem drugim i odbywa się od razu po zmyciu henny (kiedy marchew na odrostach nie ma prawa bytu i publicznych prezentacji), ale lepiej poczekać, bo efekt farbowania dwufazowego będzie bardziej długotrwały. Czyli zaczynamy właściwy test – farbowanie indygo. Indygo nie jest jak henną, nie lubi kwaśnego, nie lubi dojrzewać i z naszych dotychczasowych doświadczeń – im świeższe, tym lepiej łapie i lepiej trzyma. Proszek zmieszać z wodą, my dosypujemy soli, bo pomaga. I nie zwlekając – na włosy. Trzymanie pół godziny do dwóch godzin maksymalnie, przy indygo dłużej naprawdę nie ma sensu, najlepiej farbuje w początkowej fazie, zdarza się, że rozrabiamy pół porcji, kładziemy na pół głowy, potem drugie pół świeżo rozrobionej porcji na pozostałą część głowy.
Cel – zafarbowanie siwych odrostów na czarno, dwufazowo, z etapem "marchewki".


Proszek zapakowany super szczelnie, niemalże próżniowo, w grube opakowanie z zewnątrz i foliowe wewnątrz. Stopień zmielenia całkiem drobny. Porównywalny do poprzednich używanych przez nas opakowań indygo od innych dostawców z Pola Henny. Zapach miły, ziołowo trawiasty, typowy dla indygo. Kolor zielony.
 
 
 
Po wymieszaniu z wodą – zielona paćka, po około 15 minutach łapie kolor indygo, a potem granat (udało się zauważyć, bo nakładanie na odrosty trochę trwa). Nakłada się całkiem sprawnie, bo jest dobrze zmielone. Trzymane na włosach około półtorej godziny.
Nałożony na włosy wygląda tak:
 
 
Efekt po farbowaniu - odrosty w kolorze ciemnego brązu, podfarbowane paznokcie trzeba było pomalować lakierem, bo zrobiły się niebieskawe:
 
Podsumowanie:
Włosy złapały na bardzo ciemny brąz przy skórze, nie na czarno. To bardzo dobry wynik, bo wyjściowym kolorem były włosy siwe. Ponieważ nie jest łatwo uzyskać czerń na włosach siwych, damy mu jeszcze szansę przy kolejnym farbowaniu, z Mamy włosami nie jest łatwo dostać czerń przy pierwszym podejściu. Na farbowanie odrostów poszło nieco mniej niż pół opakowania, czyli standardowa u Mamy ilość.
Mimo braku czerni – jesteśmy na tak! Na każdych włosach ciemniejszych niż siwe efektem będzie piękna czerń.

EDIT:
Po drugim farbowaniu odrostów na początku sierpnia, po raz kolejny efekt czerni nie utrzymuje się na włosach zbyt długo - po kolejnych myciach staje się coraz bardziej brązowy. Ale nie zmywa się do rudości. Albo nie współgra z henną, albo jest mniej trwały niż poprzednio używany.
Fakt otrzymania produktu do testowania nie miał wpływu na opinię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2016 MatMaja Nails - Blog o paznokciach , Blogger