Jak to jest z tym gradientem? Lubicie? Malujecie? Czego
najczęściej używacie do cieniowania?
What about
gradients? Do you like them? Do you paint them? What is your “tool” for
gradients?
Kiedy robię gradient zawsze chwilę poświęcam na przemyślenie, jaki będzie kolor pod spodem. Jeśli gradient pastelowy - to najjaśniejszy z kolorów użyty do gradientu, lub nawet biały. Jeśli robię paznokcie ciemne, to wybieram kolor najciemniejszy z użytych. A jeśli nie wiem, a gradient jest z trzech lakierów, wybieram ten pośrodku :) Maluję paznokcie na jeden kolor i daję mu dobrze wyschnąć.
When I prepare my nails for a gradient I always think about the base colour first. If I want fair pastel shades - I use the fairest of all gradient colours, or even the white polish. If there are going to be dark nails, I take the darkest one of those for gradients. If I am not sure about the results and use 3 colours, I choose the one in the middle :) I paint my nails with choosen colour and let them dry well.
Używam nietypowego (a może typowego?) narzędzia do robienia gradientu - zamiast gąbeczki do podkładu, czy do mycia naczyń używam gąbeczki/pacynki do cieni do powiek. Zazwyczaj rzadko kiedy dobrze służą zgodnie z przeznaczeniem, a kiedyś tam nie miałam pod ręką żadnej innej gąbki, tylko to znalazłam, a BARDZO chciałam zrobić sobie cieniowane paznokcie. Jak się okazało, narzędzie dla mnie doskonałe, świetnie się ciapie i mniej się wyjeżdża na skórki. Przy dobrych wiatrach jedna sztuka wystarcza na cztery mani - dwie końcówki po dwie strony... Czasem lakier przesiąka na wylot - wtedy tylko na dwa razy. Kupuję wielkie opakowanie zbiorcze za parę złotych na alledrogo. I tyle, cała filozofia.
The tool I use is not (or maybe it is?) typical - instead of the make up sponge or washing up sponge I use the eye shadow little spong-y thingy. Usually they do not do their purpose very well, so being in BIG need of a gradient sponge and having just this at hand I decided to use it. Which suited me very well, it mixes the colours nicely and you touch your cuticule less. Usually you can use one piece for four different gradients, you know - two double-sided sides...Sometimes the polish soaks in through to the other side - so you can only use it twice. Still I can buy the bulk box of those on auction website for really good price, so no big deal. And that's it - not a rocket science.
Malujemy koło siebie paseczki lakierami, z których chemy mieć gradient w taki sposób, żeby na granicy troszkę się ze sobą wymieszały i nie było wyraźnych przejść. I ciapiemy po paznokciach, byle delikatnie. Jest na to mnóstwo tutoriali w internecie, więc nie będę wymyślać koła i odkrywać Ameryki ;)
You paint the stripes of colours next to each other in a way that they start to mix on the borders and that you cannot see the exact lines. Then you keep dabbing your nails gently using any of the internet tutorial for gradients - there are plenty, I will not try to discover the wheel here ;)
Ciapię zazwyczaj w trzech cieniutkich warstwach, pozwalając każdej poprzedniej dobrze wyschnąć, jeśli za bardzo się śpieszę, widać to na paznokciach. Tak wygląda paznokieć po pierwszej warstwie.
I dab three thin layers, letting each one to dry nicely. If I am in too much hurry it will be visible in the gradient quality. Below you see the nail after first layer.
Tak wyglądają po nałożeniu dwóch warstw.
Now the nails after two layers.
Przy nakładaniu ostatniej warstwy nie czekam, aż lakier wyschnie idealnie - ma być troszkę podeschnięty, ale jednocześnie ma dać się wygładzić topem - tu sprawdzą się te topy, które rozmazują wzorki - top ma nam dodatkowo wymieszać kolory na paznokciu. Jednak nie warto kłaść go na całkiem mokre paznokcie, bo dorobimy się bąbelków.
And when I do the last layer I do not wait for it to dry completely - when it is just a little dry I smooth the whole thing out with the top coat - here you can use those, which normally smear your stamping - we want the top to additionally blend the colours. However, we don't want to put the top on straight away - we will get bubbles! Waiting time is up to your judgement - different tops need different time.
Kiedy wszystko ładnie podeschnie obowiązkowo robimy sprzątanie przy skórkach wokół paznokci, po czym podziwiamy efekt końcowy. Na poniższym zdjęciu skórki nie są wzorowo wyczyszczone, bo kontynuowałam robienie zdobienia ze stemplami i nie chciałam męczyć za bardzo paluszków acetonem, przeczyściłam je tylko z grubsza właściwie tylko z powodu robienia zdjęć do tego posta.
A jak i czym wy robicie swoje gradienty?
When it is all pretty dry the last mandatory step is the cuticle clean-up, after which we can sit, relax and admire the result. On the below pic my cuticles aren't perfectly cleaned. I wanted to make photo for the post but I was still continuing with stamping and wanted to avoid too much acetone on my skin.
And what do you use for your gradients?
Użyte lakiery/Polishes used:Colour Alike 470 Biała Fabryka
Avon Speed Dry +30 Turquoise Pop
Golden Rose Selective 74
Sally Hansen Insta-Dri
Z pacynką do cieni to ciekawy pomysł, nie próbowałam. Ja swoje robię gąbeczką do makijażu, a tak w ogóle to nadal się uczę, bo jakikolwiek nail art robię od lipca tego roku :D
OdpowiedzUsuńNa twoich długaśnych pazurkach to chyba pacynką byłoby strasznie dużo machania. Chyba, że będziesz robić tylko cieniowanie na końcach, to może być opcja bez brudzenia skórek. Ja też się uczę, blog jest młodziutki, od lipca :)
UsuńTak, tylko końce, ale na razie mam zapas gąbeczek,a pacynek niet :)
UsuńNo to tym bardziej nie ma sensu :)
UsuńNo popatrz.. Na użycie gąbeczki do cieni bym nie wpadła.. Potrzeba matką wynalazku ;)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, to znaleźć swój sposób, ja już gradientu bez takiej pacynki nie ruszam, idzie piorunem. Potrzeba już wie najlepiej, czego nam potrzeba ;)
UsuńZawsze robiłam gradient za pomocą gąbki takiej kuchennej właśnie. Efekt gradientu uwielbiam, ale proces tworzenia i zmywanie skórek potem skutecznie odwodzi mnie od takiego mani. Powiem Ci, że pomysł z pałeczką od cieni jest super. Choć boję się, że ja mam za wielką płytkę ale może uda mi się spotkać odpowiednio duże pałeczki to na pewno sobie kupię właśnie z myślą o gradientach :)
OdpowiedzUsuńJa też zaczynałam od odcinania kawałków z kuchennej gąbki. Ale niezbyt mi to szło. Jak wszystko, to kwestia wprawy.
UsuńO! Ciekawy sposób! Spróbuję na pewno. Ja zawsze się upaćkam przeokropnie i czyszczenia po prostu ogrom. Bardzo fajnie, dzięki za post :)
OdpowiedzUsuńTy robisz takie piękne gradienty, że chyba nie ma sensu nic zmieniać w technologii... Chyba, że ci przypasuje. Polecam się na przyszłość :D
UsuńOh wow what a lovely looking gradient :-) I like the colours :-)
OdpowiedzUsuńThanks sweetie! You should try one time, with similiar complementing colours one layer and you have a great looking nailart :)
Usuńsłyszałam o użyciu pacynki jako gąbeczki do gradientu, aczkolwiek sama wolę zastosować gąbeczkę do podkładu z prostej przyczyny - moje pazury są duże a pacynka zdecydowanie za mała, żebym mogłą wykonać mani taką techniką ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, ty masz po długości extraklasę, ja mam co najwyżej trzecią ligę :) Szkoda, że ja wcześciej niż przy tym przypadkowym użyciu nie wiedziałam, gąbką od naczyń szło słabo, tą od podkładu też - zawsze się zgapiłam i upaćkałam pazury łapiąc gąbkę nie z tej strony, hihi...
Usuńuwielbiam gradienty :) nawet solo wyglądają dobrze! ja swoje robię standardowo gąbeczką do makijażu :D
OdpowiedzUsuńTak, ja też uwielbiam! Ważne, żeby ci dobrze służyło, nie ważne czym, ważny jest efekt :)
Usuńbardzo pomysłowe z użyciem tej małej gąbeczki!
OdpowiedzUsuńMała gąbeczka na małe paznokcie :)
UsuńCudny tutorial... ja gradientów się uczę...noni za dużo ich jeszcze nie zrobiłam. Pomysł z aplikatorem do cieni genialny :)
OdpowiedzUsuńPomysł tyleż genialny, co przypadkowy :) Ale się sprawdza, więc warto się podzielić.
UsuńU mnie pacynka by się nie sprawdziła - za dużo by było machania :-P Ale na pewno ,,chwyt" jest wygodniejszy :-)
OdpowiedzUsuńDłuuuuga pacynka by musiała być na twoje paznokcie :)
UsuńAaaa nawet dzisiaj robiłam cieniowanie. choć to może za wielkie słowo. Trochę pociapałam jasnym kolorem po ciemnym gąbką do naczyń. Próbowałam różnych kombinacji gąbek i samej techniki, ale jakoś do ideału daleko. Chyba praktyka czyni mistrza ;) Fajny patent z pacynką. Ja wypróbowałam rady dotyczące zabezpieczania skórek klejem Magic - super się sprawdziło. Trochę trzeba się pobawić w "zaklejenie" ładnie skórek, ale potem bajka.
OdpowiedzUsuńMyślę, że kluczem w gradiencie jest nie ciapanie za długo. Lepiej więcej warstw ciapania z wysychaniem pomiędzy, niż zmiękczanie gąbeczką tego co pod spodem. Ładnie robi się dopiero po dodaniu topu.
UsuńJa próbowałam z klejem (nawet się załapało na zdjęciach powyżej!), ale na dominującej źle ponakładałam i po zdjęciu kleju i tak musiałam domywać, a strzępki kleju ze zmywaczem zrobiły zupełny koszmar! Chyba wolę bez kleju tradycyjnie zmywać. Klej zostawię na gradient czy stemplowanie farbującymi lakierami, jak Bamberka, czy Black Saint z CA - super do stempli, ale czyszczenie skórek to totalna porażka.
swietnie ci wyszlo! :)
OdpowiedzUsuńzapraszamy w wolnej chwili :)
Uwielbiam gradienty, chociaż nie zawsze jestem zadowolona z tego jak mi wyszły ;) holosiami zawsze świetnie się udaje, ale niektórymi lakierami nie zawsze wyjdzie tak jak bym chciała
OdpowiedzUsuńHolosie ładnie się mieszają, ale tracą trochę efekt holo :( Ja też uwielbiam gradienty i mam zamiar dalej praktykować, aż osiągnę poziom mistrzowski :)
Usuńtaak, aplikator swietnie sie spisuje w gradiencie ;) uwielbiam ten rodzaj manicure ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że ktoś jeszcze używa aplikatora do gradientu, czułam się osamotniona :D
Usuńa więc to taki sposób na gradient :>
OdpowiedzUsuńW tutorialu wygląda banalnie, właściwie podobny do większej części, na które się natykam. Ale uzyskujesz efekt niesamowicie płynnego przejścia między kolorami, którego już tak często nie widuję. Pozostaje pogratulować smaku, wyczucia i talentu :) Wielkie dzięki za tutka!
Nie odkryłam żadnych Ameryk :( Mówiłam, że gąbeczka...
UsuńDziękuję za przemiłe słowa, to tak bardzo motywuje na przyszłość!
A własnie w tej gąbce największa Ameryka! Bo mi gąbka kojarzyła się wiesz, z taka banalną gąbką. A ta z cienia do powiek pewnie jest dużo delikatniejsza i gęstsza od mojej wizji gąbki, a przynajmniej tak wygląda :)
UsuńE tam, gąbeczka na aplikatorze ma troszkę większe pory niż ta do podkładu. Już od dawna takiej podkładowej nie używałam, muszę raz spróbować, może teraz mi będzie lepiej służyć?
UsuńWażne, żeby nie rozciapywać warstw pod spodem, lepiej 3 cieńsze niż 2 grubsze, schnie piorunem.
Musisz mi pokazać o jakie dokładnie gąbeczki chodzi :)
UsuńA, o, taka do podkładu na przykłąd, jakąś podobną mam:
Usuńhttp://sklep.mojepaznokcie.pl/fotki/Gabka-do-makijazu,2,800x600.jpg
a aplikatory do cieni jakiekolwiek mi się uda dostać.
A, takie gąbeczki! Rzeczywiście, wyglądają na bardzo jednolite, gęste.
UsuńJak miałem próbę z gradientami to owszem, gąbką, ale taką do uszczelniania okien xD
Ja z taką odciętą od zmywaka kuchennego :)
UsuńOdczep się od gąbeczek i pokaż kolejne cudo z aerografu - twój gradient bił wszystko na głowę, po co ci gąbka?
Hahaha!
UsuńJakby nie patrzeć, to cholernie dużo roboty jest z odpalaniem aero i przygotowaniem lakieru na zaledwie parę psiknięć :P
Próbowałam kiedyś pacynką, ale jakoś strasznie mi się "przyklejała" do paznokcia i potem były takie widoczne małe dziurki.. Ostatecznie używam gąbeczek z essence :) ładnie Ci wychodzi ren gradient...
OdpowiedzUsuńWiem o czym mówisz, mi tak się kiedyś gąbka kuchenna przyklejała. Chyba niektóre lakiery rozpuszczają niektóre gąbeczki. Ten jeszcze nie wyszedł najcudowniej, wolę swój pod tulipanami, albo z posta o kwiecie wiśni, tam wyszło idealnie :)
Usuń